święty |
Wysłany: Nie 2:03, 12 Lip 2009 Temat postu: |
|
Kiedy kradnę, nie uważam tego wcale za grzech... kiedy przeklinam, nie uważam tego za grzech, kiedy ... kiedy...
Grzech jest grzechem bez wzgledu na Twoje o grzechu mniemanie.
Dobrze jest wiedzieć, czym jest grzech.
W Biblii na określenie grzechu używany jest grecki wyraz "hamartia" który to okrzyk wydawali greccy żołnierze, gdy rzucili oszczepem i nie ucelowali.
Sensem grzechu jest nie ucelowanie w zamierzony przez Boga cel dla człowieka.
Jeżeli Bóg przystosował człowieka do oddychania powietrzem, to oddychanie dymem jest nie ucelowaniem w Boży zamiar - jest to grzech.
Jeżeli Bóg przystosował człowieka do trzeźwości, a człowiek wprowadza się w stan nietrzeźwości, to człowiek hamartia - grzeszy.
Jeżeli Bóg zamierzył związek pomiędzy kobietą a mężczyzną na określonych zasadach, to złamanie tych zasad jest hamartia.
Oczywiście część ludzi; a może nawet większość, ma przekonanie i to przekonanie realizuje, że można współzyć poza małżeństwem i że to niby nic złego.
Jeżeli chcesz, to mogę spróbować przedstawić Ci zarówno biblijne, jak i logiczne, rzeczowe przesłanki świadczące o przewadze zasady współżycia tylko w małżeństwie nad współzyciem pozamałżeńskim. |
|
Creame20 |
Wysłany: Pon 23:27, 22 Cze 2009 Temat postu: zachwianie |
|
Witam. jestem zupełnie nowa na tym forum. sama nie wiem dlaczego napisałam... W każdym razie, mój <problem?> polega na tym, że nie potrafię zrezygnować ze współżycia ze swoim chłopakiem. To nie jest sex, który uprawiamy dla zabawy. ten człowiek jest dla mnie najważniejszy. Gdy uprawiam z nim miłość nie uważam tego za grzech... Nie uważam, że źle postępuję. Nie jestem osoba, która zmienia chłopaków. To mój jedyny już na zawsze. Po po prostu cofa mnie kiedy muszę się w konfesjonale z tego spowiadać... Proszę o ocenę sytuacji |
|